2007/11/26

Bezpieczna przystań


Ophelie wraz z córką spędza lato nad oceanem. Bajeczna sceneria nie łagodzi jednak bólu niedawnej tragedii. Aż do dnia, gdy pojawia się Matthew - utalentowany malarz, który daje dziewczynce lekcje rysunku, a matkę... urzeka. Przypadkowo znaleziony list zwiastuje jednak początek dramatu.

[Wydawnictwo Amber, 2003]

Kobieta po przejściach spotyka mężczyznę po przejściach, dzięki swej córce. I dalszej historii można się domyślić. Cała historia może byłby lepsza, gdyby nie ociekała lukrem. Jest tak przesłodzona, że źle się ją czyta.

Po przeczytaniu kilku pierwszych rozdziałów zacząłem żałować, że w ogóle kupiłam tę książkę. Wywarła na mnie bardzo negatywne wrażenie. Lecz pomyślałem sobie, że gdy już wydałem na nią pieniądze, to przynajmniej muszę dobrnąć do końca. I żałowałem. Nie jest to historia wstrząsająca, która na długi czas pozostawia w czytelniku swój ślad, i nie jest warta przeczytania. Jest bardzo schematyczna i już na samym początku można przewidzieć, jak się skończy. Jest również przesłodzona, co jest charakterystyczne dla ostatnich powieści tej autorki. Nie polecam tej książki, ponieważ uważam, że jest to strata i czasu, i pieniędzy.

Ophélie wraz z córką spędza lato nad oceanem. Bajeczna sceneria nie łagodzi jednak bólu niedawnej tragedii. Aż do dnia gdy pojawia się Matthew – utalentowany malarz, który daje dziewczynce lekcje rysunku, a matkę… urzeka. Ale przypadkowo znaleziony list zwiastuje początek dramatu…

Brak komentarzy: